Zimno, wietrznie, szaro i buro, ale to nie powód, żeby marnować czas przed ekranem telewizora, komputera czy telefonu (dla każdego coś dobrego/złego). Pomyślałem chwilę, wziąłem aparat, wsiadłem do samochodu i pojechałem do Jastrzębi koło Bliżyna. W planie miałem krótki spacer uwieńczony wizytą przy Bramie Piekielnej. Plan planem, a wyszło jak wyszło... Zdanie zmieniłem na skutek obfitych śladów na śniegu biegnących w stronę pomnika przyrody "Brama Piekielna". Nie to, że jestem jakiś typ aspołeczny, ale tego popołudnia nie miałem ochoty na bliższe spotkania z innymi spacerowiczami. Stojąc na rozdrożu i licząc ślady, jednoznacznie wychodziło z kalkulacji, że idąc w kierunku Świniej Góry, mam większą szansę na samotność. Tak też było, nie licząc jednego samochodu, z którego okna wystawał sympatyczny psi pyszczek z falującymi od pędu powietrza uszami. Szło się świetnie. Śnieg skrzypiał pod butami, a na południowym zachodzie oczy przykuwał dramatyczny zachód słońca. Tak doszedłem do rezerwatu Świnia Góra, a od niego już tylko przysłowiowy rzut beretem do leśniczówki. U celu byłem o zmierzchu i zaraz zabrałem się do robienia zdjęć do timelapsa. Dla niewtajemniczonych wyjaśnię czym jest ten modny obecnie timelapse: film, którego klatki to zdjęcia zrobione w kilkusekundowych odstępach. Uzyskujemy w ten sposób efekt przyspieszonego ruchu nawet o kilkadziesiąt czy kilkaset razy. Ja zrobiłem około 700 zdjęć co zajęło mi jakieś 40 minut. W ten sposób zastała mnie ciemność na Świniej Górze. Chyba dawno nie byłem na nocnej wędrówce, bo wracając miałem lekkiego pietra. Animuszu dodawałem sobie śpiewając kolędy - w końcu to jeszcze okres bożonarodzeniowy ;-). Ciekawe co by sobie pomyślał przygodny przechodzień, jakby zobaczył idącego nocą przez las człeka, na dodatek śpiewającego na głos kolędy? Na szczęście byłem jedynym wariatem w lesie...?
Zapraszam do obejrzenia krótkiego filmu oraz galerii.
Regulamin
Moje komentarze